Ostatnie miesiące 1990 roku poświęcone są
całościowemu wznowieniu pracy nad drugim tomem perCorso
Szkoły wspólnoty "All`origine della pretesa
crisitiana" (U źródeł chrześcijańskiego
roszczenia). Prezentujemy niektóre syntetyczne
wypowiedzi, które pomagają zrozumieć znaczenie
i metodę tego rodzaju gestu.
|
Najbardziej elementarną treścią świadomości w życiu ruchu - bez
której, z punktu widzenia, który nas ożywia, cała reszta nie zdała
by się na nic, a z którą przeciwnie, nawet samemu, można osiągnąć
imponujące wyniki - jest Szkoła wspólnoty. Bez niej nie przekracza
się progu ruchu, z nią pojawia się uderzająca skuteczność
zrzeszania się i tworzenia nowej mentalności.
Żeby urzeczywistniać Szkołę wspólnoty trzeba, abyśmy byli
przekonani, że współżycie z Chrystusem ma moc przekonywującą.
Problem fundamentalny polega na tym, żeby "ruszyła" logika wiary,
treść wiary. Tym co się powinno wydarzyć jest odkrycie wiary,
bardziej dojrzałej i szczegółowej świadomości wiary. Stąd też
słuszna jest idea "perCorso"(na-Drogę): Szkoła wspólnoty nie
pretenduje do wyczerpującego podjęcia problemów, ale do tego, aby
wskazać drogę, jaką trzeba przebyć.
Szkoła wspólnoty nad All`origine della pretesa cristiana (U źródeł
chrześcijańskiego doświadczenia) winna nam pomóc w utożsamieniu się
z postaciami, które spotkały Chrystusa; powinniśmy wejść w
położenie Samarytanki, Zacheusza, Mateusza. Co się z nimi stało?
Nie chodzi w pierwszym rzędzie o rozwiązanie jakichś problemów ale
o zdumienie, zdumienie Obecnością. Postępując za tym zdziwieniem
zmienili oni również życie.
Szkoła wspólnoty polega na osobistym spotkaniu i osobistym
pogłębieniu chrześcijańskiego Faktu. Stąd rodzą się wszystkie
inicjatywy. W pierwszym rzędzie chodzi o wzruszenie osobistą więzią
z Chrystusem i o odkrycie jedności z Nim. Dlatego staje się ważną,
staje się "świętą" okoliczność ludzka, w której owo spotkanie się
wydarzyło i w której się pogłębia: towarzystwo powołaniowe. W nim
pogłębia się moja więź z Chrystusem i świadomość mojej
odpowiedzialności w świecie przed Chrystusem.
Zrozumienie jest łaską. Sam fakt, że Bóg doprowadził do spotkania
oznacza, że chce prowadzić osobę aż do głębi. Bóg zaczyna, aby
doprowadzić do spełnienia. Czas jest tym co przynosi spełnienie.
Wszystko jest łaską. Koherencja jest łaską. Odkrycie tego daje
energię do wędrówki i czyni człowieka radosnym.
Napisał kardynał Joseph Ratzinger: "Zrozumieć nie po to aby czynić,
ale być obecnym, żeby zrozumieć". Szkoła wspólnoty jest sposobem na
to aby "być obecnym".
Z lektury o Chrystusie płynie chęć naśladowania, nie bezpośrednio
zmiany życia. Gdyby celem była zmiana życia, uwaga nieuchronnie
przesunęła by się na nas samych, zamiast skupić się na Obecności.
Nawet jedna jota prawa nie zostaje wykluczona z takiej postawy,
przeciwnie w ten sposób staje się ona możliwa do zachowania,
zostaje spełniona. Prawo nie zostaje zniesione ale staje się
życiem. Celem bezpośrednim jest pójście za (sequire); spełnienie
leży w rękach Boga, tak jak spotkanie. Na tym polega droga
(percorso): na początku ktoś zostaje wstrząśnięty, uderzony i idzie
za; potem identyfikuje swoje interesy z interesem Boga i
identyfikuje swoją prawdę z prawdą obiektywną, z prawdą Bożą; a
potem, w swoim czasie, Bóg dopełnia reszty.
Szkoła wspólnoty spełnia soje zadanie kiedy rozbudza w nas prośbę
do Chrystusa. W ten sposób, na przykład, kiedy ktoś czuje się
oschły i nie rozumie natężenia wydarzeń, prosi Boga, żeby mógł
zrozumieć.
Patrzeć w twarz słowom; im bardziej ktoś patrzy w twarz słowom, tym
bardziej się (z nimi) utożsamia. I nawet jeśli to spojrzenie jest
suche, obstawanie przy nim staje się prośbą. Wszystko to, co nie
sprowadza się do prośby nie jest ludzkie.
Ważniejszą od sposobu, w jaki realizuje się ten gest, jest wierność
wobec niego.
Szkoła wspólnoty nie jest w pierwszym rzędzie "narzędziem" służącym
do życia ruchu, z którego można by zrezygnować, lecz jest dla ruchu
jak źródło; opisuje naturę doświadczenia ruchu. Już to, że przeżywa
się ją jako drogę, a nie jako narzędzie, powoduje przemianę.
Dlatego tak ważne jest, żeby ktoś kto zabiera głos podczas
spotkania dał świadectwo własnej przemiany.
Zredukowanie Szkoły wspólnoty do zawiłych dociekań nad opiniami,
które obudziła lektura, czyni z nas pyszałków.
Pociecha, że jest nas wielu na jakimś spotkaniu, nie może zastąpić
zaangażowania jednostki.
W sposobach realizowania Szkoły wspólnoty winna być respektowana
zasada wolności. Niech każdy uczestniczy w spotkaniu, przez które
czuje się najbardziej wspomagany.
Kryterium, w oparciu o które należy ustalać grupy Szkoły wspólnoty,
nie może być zapewniająca spokój sympatia; wręcz przeciwnie: trzeba
ustanawiać Szkoły wspólnoty, gdzie stawia się wyzwanie normalnemu
sposobowi życia. To zaś wydarzyć się może w czwórkę albo w cztery
tysiące.
Kto prowadzi Szkołę wspólnoty musi przede wszystkim dać świadectwo
własnej pracy. To jest zasianie ziarna. Nie można kalkulować
wyników, one są w ręku Boga. Trzeba, żeby przynajmniej ten, kto
prowadzi Szkołę wspólnoty czuł się całkowicie osądzony przez jej
treść. Słowo "spotkanie" jest nieuniknione w jakiejkolwiek
komunikacji, którą zamierzamy uskutecznić, prawdziwym zaś
spotkaniem jest spotkanie ze zmienionym podmiotem.
Jeśli ktoś, kto prowadzi Szkołę wspólnoty nie jest osobiście
zaangażowany w pracę, to w końcu popadnie w zmartwienia wyłącznie
organizacyjne. Żadna nasza akcja nie może być fikcyjna, a jest nią,
jeśli pomija osobę.
Szkołę wspólnoty powinna określać większa łatwość poznawania
Chrystusa i zdobywania pasji dla Niego, aż po misję. Szkoła
wspólnoty która nie budzi zapału misyjnego jest fałszywa. Z
drugiej strony, tworzenie inicjatyw misyjnych i dzieł, które nie
biorą swego początku ze Szkoły wspólnoty, jest sztuczne. Celem
Szkoły wspólnoty nie jest to, żeby się podobała ludziom, ale żeby
rodziła misję. Im bardziej ktoś żyje życiem ruchu tym bardziej jest
misyjny i, dlatego, tym bardziej chce pogłębić owo życie.
Powinno się preferować tę metodę, która afirmuje Szkołę wspólnoty
jako wiarę (uznanie Chrystusa), jako caritas (miłość do Chrystusa)
i misję (świadectwo o Chrystusie). W tym sensie misja jest
probierzem wiary i miłości do Chrystusa, a zatem i probierzem
Szkoły wspólnoty.
tłum. ks. Joachim Waloszek
|