Problem metody
Nasze towarzystwo określone jest przez pewną metodę.
Można powiedzieć, że cała "genialność" naszego ruchu polega na
jego metodzie. Stąd też jest to przede wszystkim "genialność"
typu wychowawczego, jako że metoda jest drogą, na której
człowiek osiąga świadomość proponowanego mu doświadczenia.
Właśnie ocalając autentyczność metody można przekazywać treść
naszego doświadczenia.
Źródłem chrześcijańskiej metody jest wiara
Owa metoda ma swoje źródło w wierze, która jest
rozpoznaniem i uznaniem we własnym życiu wyjątkowej obecności,
pozostającej w związku z przeznaczeniem. Poprzez więź z
obecnością, która odpowiada sercu, wiara ogarnia cały horyzont
życia. Odpowiedniość wszystkiego co się wydarza z sercem
powinna być czymś normalnym; tymczasem tak nie jest. Poza
spotkaniem z wyjątkową obecnością nie sposób uniknąć
tragicznej konstatacji: "Nic nowego pod słońcem".
Źródłem naszej metody jest "zderzenie" z pewną
nieprzewidywalną i wielką obecnością, którą rozum rozpoznaje
jako dosłownie "nadludzką".
Istotą przedstawianej metody jest więc pójście za ową
osobową rzeczywistością, która wprowadza w wydarzenie
wyjątkowej obecności. Pójście za jest najbardziej rozumną
metodą jaką można wybrać, napotkawszy chrześcijańskie
wydarzenie. Dzisiejsza kultura uznaje za niemożliwe poznanie i
przemianę samego siebie oraz rzeczywistości "jedynie" w
oparciu o pójście za jakąś osobą. W naszej epoce osoba nie
jest brana pod uwagę jako narzędzie poznania i przemiany, jako
że zarówno poznanie jak i przemianę pojmuje się w sposób
okrojony, poznanie jako refleksję analityczną a przemianę jako
coś praktycznego i zastosowanie reguł. Tymczasem Jan i Andrzej
- ci dwaj, którzy pierwsi napotkali Jezusa, właśnie postępując
za tą wyjątkową osobą nauczyli się poznawać inaczej i zmieniać
samych siebie i rzeczywistość. Od tamtej pierwszej chwili
spotkania metoda ta zaczęła się rozwijać w czasie.
Oczywistość i wolność
Oczywistość wyjątkowości tej, napotkanej przez Jana i
Andrzeja, Obecności ukazuje się w jednej chwili i porywa na
wieczność. Z drugiej strony przekonanie dojrzewa w czasie.
Jezus jawił się ludziom jako ktoś "przeklęty" przez uczonych w
Prawie, jako odrzucony przez uczonych w Piśmie i faryzeuszy,
jako dwuznaczne indywiduum, o którym wszyscy mówili źle. A
jednak dla tych samych ludzi było oczywiste, że bardziej
odpowiadał On sercu niż ci jego oszczercy. Chodzi tu o
oczywistość, o oczywistą odpowiedniość z sercem, która nie
może być przedmiotem dodatkowych "wyjaśnień".
Tak więc oczywistość wydarza się w jednej chwili - Janowi
i Andrzejowi, którzy widzieli Go mówiącego, ni stąd ni zowąd
wydało się oczywistym, że ten człowiek odpowiada (w sposób
wyjątkowy) ich sercu, podczas gdy przekonanie jest owocem
czasu, tzn. dosłownie owocem powtarzania, czyli stałej prośby
(ri-petere). Chodzi o powtarzanie, które "przekonywuje". Warto
podkreślić, że wolność w momencie oczywistości aplikuje własne
przylgnięcie, albo się wzbrania przed nim. Potem, z czasem
wychodzi na jaw jaką postawę przyjęła wolność wobec
oczywistości: zamknięcia czy otwarcia. Wszystko zależy od
pierwotnego nastawienia do rzeczy: czy człowiek otwiera na
oścież oczy, czy też zakrywa twarz łokciem, jak kapryśne
dziecko. Zdarzenia życia ujawniają nieuchronnie postawę
wybraną i przyjętą na początku. "Życie człowieka - mówił św.
Tomasz - polega na afekcie (miłosnym przylgnięciu), który w
sposób zasadniczy go podtrzymuje i w którym znajduje on swoją
najgłębszą satysfakcję". A Romano Guardini dodaje: "W
doświadczeniu wielkiej miłości wszystko to, co się przytrafia,
staje się wydarzeniem rozgrywającym się w przestrzeni owej
miłości".
Naśladowanie w czasie
Pojęciem, które przyczynia się do precyzacji natury
analizowanej metody jest słowo "naśladowanie". Opisuje ono
wielkie prawo natury na każdym z jej poziomów. Bóg jako
pierwszy, stwarzając człowieka, powiedział: "Uczyńmy człowieka
na nasz obraz i podobieństwo" (Rdz 1, 26). A Jezus wprowadzał
tę samą dynamikę zwracając się do uczniów słowami: "Bądźcie
doskonali jak doskonały jest Ojciec mój, który jest w niebie"
(Mt 5, 48). Co po ludzku jest niemożliwe, a jednak w tym
dążeniu do naśladowania zawiera się synteza całego
ewangelicznego prawa moralnego.
Iść za znaczy iść za, a nie osiągnąć (móc, potrafić). A
naśladować znaczy naśladować, a nie zrealizować. Metoda
pójścia za i naśladowania zakłada pojęcie "stawania się".
Dlatego metoda ta zakłada czas.
Naśladowanie aktualizuje się poprzez porównanie, które
nie jest pojedynkiem między dwoma logikami, ani poszukiwaniem
jakiejś aprobaty, ale stałą prośbą o korektę.
Nota bene: Warto podkreślić wagę tych uwag dla zrozumienia
samej koncepcji "wychowania", niezależnie od środowiska, w
którym koncepcja ta znajduje zastosowanie. Miłosierdzie i
przebaczenie są ekstremalnymi krańcami nowej więzi
wychowawczej. Geniusz Chrześcijaństwa polega na orędziu, że
Bóg uczynił się immanentnym czynnikiem całego ludzkiego
doświadczenia, również doświadczenia grzechu. Miłosierdzie i
przebaczenie są jakby Bożym nasieniem, z którego może rodzić
się życie na glebie ludzkiego błędu.
Irracjonalna pokusa
To, co pozwala wytrysnąć początkowej oczywistości -
wydarzenie - nie jest związane jedynie z momentem początkowym,
nie wyczerpuje się w nim, lecz obecne jest w każdym momencie
rozwoju. Stąd też pójście za zakłada powtarzalność. Nie chodzi
o automatyzm, ponieważ tak pojmowane życie składa się aktów,
które z biegiem czasu stają się bardziej świadome, bogate w
świadomość wiary, a zatem w świadomość człowieczeństwa. Pokusą
jest to, żeby oderwać się od tego pójścia za, wskutek
zarozumialstwa, że już się zna to, za czym każą mi iść. W ten
sposób popada się w cząstkowość (parzialità), odrzuca się
korektę, rezygnuje z dążenia do spełnienia. Wielkim błędem
jest zawieszenie omawianej metody, w przekonaniu, że można ją
zastąpić własną zdolnością. Jest to w gruncie rzeczy akt
irracjonalny. Istotnie, jeśli rozum jest świadomością
rzeczywistości według całości (totalità) jej czynników, to
każda cząstkowość niszczy rozum i naszą metodę.
Virtus: posłuszeństwo
Vitrus (cnotą), postawą moralną, na drodze wiary jest
posłuszeństwo. Wyraża się ono jako postępowanie za napotkaną,
wyjątkową obecnością i charakteryzuje dwiema cechami:
- wyjątkowa obecność komunikuje się poprzez ludzką
rzeczywistość - Kościół, poprzez towarzystwo zrodzone z wiary
pewnego człowieka.
- właśnie dlatego, że obecność, za którą się postępuje,
jest ludzka, to wyraża ona z konieczności własny i różniący
się od innych punkt widzenia i temperament. W tej
"różnorodności Wcielenia" rozumie się i wyraża to, co nazywamy
charyzmatem: "punkt graniczny" wielkiej tajemnicy Wcielenia.
Wydarzenie chrześcijańskie, fakt, iż Bóg się wcielił, zakłada
i ustanawia pewną rzeczywistość ludzką o określonych cechach
charakterystycznych, ustanawia miejsce poprzez które On
dosięga mnie przez działanie Ducha Świętego.
Posłuszeństwo stanowi zatem cnotę właściwą pójściu za, a
przekonać o tym można się wtedy, gdy trzeba pójść za
określonym, konkretnym człowiekiem, za określonym
towarzystwem. Nie ma mowy o posłuszeństwie, jeśli nie idzie
się za wyjątkową Obecnością w tym konkretnym punkcie krańcowym
(charyzmat), w którym ta ostatnia uobecnia się. W tego typu
próbie zaczyna się pojmować znaczenie wyrażenia: "Nie ma
ofiary większej od tej, gdy ktoś daje własne życie dla dzieła
Kogoś Innego". Posłuszeństwo: nie istnieje słowo, które
jaśniej wyrażałoby zasługę człowieka Chrystusa, będącego
posłusznym aż do najwyższej sprzeczności. Istotnie, Chrystus
uczynił się posłusznym aż do śmierci (Flp 2, 8).
Dana naszemu towarzystwu możliwość, aby przysłużyć się
Kościołowi i społeczeństwu, nie zależy od tego, co każdy z nas
jest w stanie zrobić, kierując się własnym geniuszem, ale od
dyspozycyjności do czynienia Dzieła Ducha Świętego.
Posłuszeństwo Duchowi oznacza ostatecznie posłuszeństwo
pewnemu człowiekowi, pewnej rzeczywistości ludzkiej - kruchej
i nieodpowiedniej ile tylko się chce - która wybrana została
przez Boga jako krańcowy punkt Wcielenia, jako charyzmat,
istniejący w służbie totalności (totalità) Kościoła.
Z wiary i posłuszeństwa, tak rozumianego i przeżywanego,
wytryska nowy lud. Istotnie, posłuszeństwo zapewnia ową
jedność oblubieńczą, która rodzi dzieci. Niepłodna, która
okazała posłuszeństwo, stała się rodzicielką dzieci.
tłum. ks. Joachim Waloszek
|