V Symfonia Beethovena jest utworem muzycznym, który już od pierwszych lat naszego
doświadczenia wychowawczego pomagał nam myśleć.
W sensie chronologicznym to właśnie dzieło Beethovena proponowałem moim pierwszym
uczniom, pierwszym dziesięciu, piętnastu, którzy spotykali się ze mną. A robiłem to, aby wzbudzić
w nich ten wymiar ideału i ryzyka życia, bez którego pozostaje się bezczynnym, takim jak inni, ten
wymiar, bez którego człowiek się nudzi, jak wszyscy inni: nie bez powodu nazywa się ją "symfonią
losu". Słuchaliśmy przede wszystkim pierwszej części Symfonii, tej z "losem pukającym do
bramy". Początek to wtargnięcie wydarzenia. Cały dramat orkiestry rozwija się począwszy od
wydarzenia owych czterech początkowych nut, które nieustannie powracają. W nich dochodzi do
głosu ów los, który przemierza życiowe doświadczenie zabłąkania, klęski albo smutku i który
ukazuje się często z tej najtwardszej strony: próby albo pokusy.
Pokusa jest burzą, jak ta opisana w cudowny sposób w czwartej części Szóstej Symfonii,
dla mnie najbardziej udanej symfonii Beethovena. Ta część wprowadza, antycypuje i opisuje burzę,
która przychodzi i przechodzi. Przechodzi, i wszystko kończy się słodyczą rzeczy, które zostały
uczynione.
Tym niemniej jest tylko jeden sposób zachowania się w obliczu rzeczywistości, dzięki
któremu rzeczy stają się przedmiotem albo lepiej podmiotem, przyczyną owej delikatności
(czułości), dla której człowiek został stworzony: próby, które musimy przejść objawiają,
potwierdzają wolę wychowawczą, pedagogiczną, z jaką Jezus odnawia ekspansję, eksplozję,
proklamację swojej wielkości. I, w istocie, pobożność budzi podziw, czyli uwielbienie, a ono jest
wielkim źródłem modlitwy.
Jeśli prawda komunikuje ci się łącznie z burzami, to aby przezwyciężyć burzę musisz być
wierny temu, do czego przynależysz, do czego już przynależysz, bo uznałeś to za coś
prawdziwego. Teraz nie uznajesz tego za prawdziwe tylko dlatego, że niebo zasnute jest dla ciebie
chmurami, lecz - jeśli pozostaniesz wierny - bardzo łatwo zdarzyć się może, że staniesz się widzem
wspaniałej rzeczy: prawdy tajemniczej i wiecznej, która dociera do ciebie jak światło porannej
zorzy, albo jak promień słońca pośród kłębowiska chmur.
Enrico Ragii
Gatunkiem symfonicznym kompozytor XVIII stulecia zamierzał wypowiadać się przed
bardzo szerokim audytorium; niemniej jednak ludzkość, do której zwracają się Symfonie
Beethovena, nie była jedynie jakąś cząstką ludu: chodzi mu o świadomość pojedynczego
człowieka i nieskończone pragnienia jego serca. Generalny wydźwięk V Symfonii przywołuje na
myśl patos i uniesienie (wrzawę) walnego zebrania, a jednak wyraża i budzi to, czego człowiek
szuka w głębi: sens wszystkiego. Ta Symfonia budzi nieskończone pragnienie, zawołał zdumiony
pisarz E.T.A. Hoffman w swojej recenzji Piątej Symfonii.
Epiczna inspiracja, patetyczna prostota, ścigające się powtórzenia, potęgowanie czynnika
elementarnego, energiczne rytmy, imponująca monumentalność połączona z ekstremalnym
zróżnicowaniem wewnętrznym, oto cechy charakterystyczne V Symfonii, skomponowanej przez
Beethovena pomiędzy 1804 a 1808 r. (prawykonanie miało miejsce w grudniu tegoż roku, pod
batutą samego kompozytora). Symfonia wybitnie nadaje się do wyrażenia tego, co wielkie,
świąteczne, podniosłe, recytowała na głos teoria muzyki ówczesnej epoki. Właśnie tak, jak
zachowuje się Beethoven, którego muzyka wydaje się z impetem płynąć ku ujściu, jak wezbrana
rzeka. Nigdy muzyka nie przedstawiała tak dosłownie "ludzkiego ja w działaniu": Beethoven
przenika cię, zasypuje pytaniami, wstrząsa twoim ja i żąda odpowiedzi, zajęcia stanowiska. Nie
możesz pozostać obojętnym.
Beethoven przejmuje tradycję (formy, gatunki, struktury, motywy, lekcję Haydna i
Mozarta), ale wypełnia ją oczekiwaniami osobistymi, dążeniami i pytaniami, przesłaniami i misją,
niezwykłymi treściami, do tego stopnia, że pojemnik "Symfonia" napręża się i deformuje. Muzyce
powierza Beethoven wszystkie swoje wymogi, nie wyłączając żadnego. Mozart pisał utwór,
konstruując go na miarę artysty, który miał go potem wykonać; Beethoven nie przejmuje się tym
i zmusza wszystkich, wykonawców i słuchaczy, aby podążali za nim jego niedostępnymi
ścieżkami. W Scherzo Piątej Symfonii wiolonczele i kontrabasy grają tak jak nigdy dotąd nie grały,
wyczerpując aż do końca swoje wielorakie możliwości.
V Symfonia jest nadzwyczajną manifestacją siły, ekscytacji, ryzyka, wirtuozerii, która staje
się dramatem, walką. Symbolicznie przebieg Piątej Symfonii prowadzi nas od dramatu części
pierwszej do pozytywnego rozwiązania w zakończeniu.
I. ALLEGRO CON BRIO
Ekspozycja 0:00 - 2:57
V Symfonia rozpoczyna się motto złożonym z pięciu zaledwie nut, słynnym "Losem
pukającym do wrót", według sugestywnej interpretacji, autorstwa Antoniego Schindlera,
przyjaciela i niezastąpionego znawcę Beethovena. Chodzi o jakiś gest porywczy, gwałtowny,
podobny do erupcji wulkanu, który wyrzuca ku niebu kamienie i lawę. Przez całą pierwszą część
ten wyrazisty rytm stale nam towarzyszy. Ex abrupto Beethoven rzuca nas na rozpalony piec:
motyw przewodni krąży pomiędzy instrumentami orkiestry jak łuk który się napina, jak fala, która
wibruje; nie zna odcienie (modulacji), pęknięć, wyłania się i znika pod falami orkiestry. Forma jest
sucha, zwięzła, treściwa: krótkie wejście rogów (00:46) i (w smyczkach) już pojawia się drugi
temat: słodki, łagodny, gorący śpiew, który nabrzmiewa i zaraz ustępuje, w kontraście do
rytmicznych uderzeń tematu pierwszego (choć wyprowadzony z niego!): te dwie zasady skazane
są na walkę, i na spotkania: Los i sen, które stają naprzeciw siebie: kto zwycięży? Krótka
ekspozycja powtórzona jest dwukrotnie.
Przetworzenie 2:57-4:21
Początkowy motyw złożony z czterech nut otwiera na oścież bramę Przetworzenia. To on
właśnie - motyw przewodni - poddany zostaje obróbce, eksperymentom brzmieniowym, zostaje
wystawiony na próbę, wspina się ścieżkami ku górze i brnie przez gęsty las (kontrapunktycznie).
Od czasu do czasu pojawia się władczo, gdy atmosfera wydawała się rozpogodzona.
Repryza 4:21-6:45
Tutaj repryza nie rozbrzmiewa jako końcowa przystań, lecz jako powrót do punktu
wyjścia: poszukiwane drogi nie rozwiązały dramatu. Potrzeba innego punktu widzenia, nowego
spojrzenia: głos oboju, pełen smutku i współczucia (4:41) rozbrzmiewa nad ludzkimi zdarzeniami,
i z daleka spogląda na wielki teatr świata w poszukiwaniu kojącej mety. Jest to króciutki
recytatyw, który medytuje nad zbliżającym się końcem; ale to tylko chwila: dramat Losu zjawia
się nieuchronnie na powrót.
Koda 6:45-7:35
Beethoven podkreśla ideę niespełnienia (niedokończenia) utworu, zwodząc słuchacza
sztucznymi kontynuacjami, powtórzeniami gestu początkowego, climax natychmiast porzucanymi.
II. ANDANTE CON MOTO
Panuje tu klimat taki jak w greckiej tragedii: podniosły, świąteczny, komunikujący prawdy
istotne, które przemawiają wprost do serca. Nie ma miejsca na żadne zbędne słowo. Pierwszy
temat jest powabny i potoczysty (płynny), powierzony ciemnym kolorom skrzypiec i wiolonczel.
Temat drugi (1:16) jest ruchem wyzwolenia, ręka która powoli wznosi się ku niebu, aby o coś
poprosić. Temat pierwszy poddany jest pierwszej wariacji (2:00), płynnej i pewnej jak alpejski
potok. Druga wariacja pierwszego tematu (3:58) z subtelnymi wieńcami skrzypiec i wiolonczel.
Repryza (powtórzenie) drugiego tematu (5:58), jeszcze bardziej podniosła, epicka, heroiczna.
Trzecia wariacja w trybie mollowym, szlochająca, pełna żalu, otwarta na jakąkolwiek propozycję
pomocy. Czwarta imponująca wariacja pierwszego tematu (7:25).
III. ALLEGRO
Posępny motyw (wiolonczele i kontrabasy w unisonie) wydaje się zabarwiać scenę
ciemnymi kolorami i rzucać pytanie. Czy jesteśmy w miejscu innym od dotychczasowych? Rogi
przypominają nam o rzeczywistości (0:22): motyw inicjujący Symfonii, zmodyfikowany rytmicznie
panuje również w tej części, staje się teraz donośny, królewski. Całe to Allegro cechuje
przeplatanie się heraldycznych odgłosów z tajemniczym potęgowaniem orkiestrowych ciemności.
Nagle (1:52) wybuch żywiołowości, w energicznym fugato, które zaraża resztę instrumentów,
przenikając je ze swą fantastyczną i piorunującą pasją. Powtórzenie początku (3:28). Długa Coda
(4:44), na ciemnym pedale basów, z uderzeniami w kotły, gromadzi energię nie do zniesienia.
IV. ALLEGRO
Cała, wcześniej wywołana energia znajduje swoje naturalne ujście. Jesteśmy świadkami
tryumfu, apoteozy, pełnego zwycięstwa, ogłoszonego z podium, zbudowanego przez Beethovena
w środku placu. Triada w trybie durowym wznosi się jak wysoki mur, jasny, pełen złota. Druga
idea tematyczna (0:34) jest kontynuacją tego zwycięskiego ducha tematu pierwszego. W rytmie
wojennym pojawiają się potem inne potężne idee melodyczne: Beethoven zużywa całą swoją
energię, rzucając się w tego rodzaju nadmiar tematów, przechodząc od egzaltacji ku krańcowo
dramatycznemu napięciu. Repryza (6:18) prowadzi nas na powrót w dobrze nam już znany klimat
podniosłości, chwały. Finałowe Presto (9:35) jest epifanią kadencji doskonałych: nikt nigdy nie
powtórzył sto razy z rzędu tego samego gestu finalnego.
|