Powinniśmy uklęknąć. Nasze serce powinno rzeczywiście
klęczeć kiedy rozmawia z Bogiem, a my tak jak tu jesteśmy, w tym
otoczeniu, wszyscy razem, jesteśmy tu właśnie po to, aby
rozmawiać z Bogiem, zachowując jasną świadomość własnego
ubóstwa, własnych potrzeb, świadomość, że jesteśmy ludźmi
potrzebującymi. Kto nie ma potrzeb nie przychodzi tutaj.
"Wzmocnij ducha w naszych słabych ciałach": uczyń mocnym
pragnienie prawdy, sensu życia a zatem i użyteczności /utilità/
życia. Spraw, abyśmy byli użyteczni w życiu pomimo całej naszej
instynktowności, wskutek której gotowiśmy toczyć się w dół jak
kamienie po równi pochyłej. Tymczasem zamiast bezwładnie
toczącymi się kamieniami, winniśmy być skałami, które stanowią
budulec mieszkania (przybytku) Boga z ludźmi, tzn. domu
człowieka. Prawdziwym domem człowieka jest ten, w którym mieszka
ojciec i matka, ci, z których zrodziła się jego egzystencja;
wszystko stąd się narodziło. To z ojca i matki wszystko w nim
się zrodziło, a ich oczy i ręce, i serca pomagają mu wkroczyć na
drogę, która w pewnym momencie będzie wyłącznie jego drogą,
drogą, za którą będzie odpowiedzialny. Ja i Bóg: jedynie z tej
dwubiegunowości może wyzwolić się aktywna iskra, niosąca
ludzkości ciepło i światło. Wezwijmy Ducha Świętego, ważąc
sercem słowa.
Przyjdź Duchu Święty.
Veni Sancte Spiritus. Veni per Mariam.
Za każdym razem, gdy pomyślimy jak owa 15-letnia dziewczyna
mogła powiedzieć (a jest to fakt historyczny, odnotowany już dwa
tysiące lat temu) - jak nam przypomina Alessandro Manzoni w
jednym ze swoich wierszy poświęconych Madonnie - "Wszystkie
pokolenia zwać mnie będą błogosławioną" (por. Łk 1, 48),
doznajemy wzruszenia.
Pomyślcie z jakim spojrzeniem musiała budzić się rano i
patrzeć na swoje mieszkanie, na swojego synka, którego miała
przed sobą, na sąsiadów i na nazaretańskie pagórki, na niebo i
na wszystko to, czego nie widziała! Dla ludzi, to czego nie
widać, jakby nie istnieje. Ale skąd się bierze to, co jest?
Pomyślmy o świadomości jaką miała Maryja i prośmy ją, żeby
poszerzyła naszą świadomość. "Veni Sancte Spiritus. Veni per
Mariam": przez ciało i kości tej kobiety.
Giancarlo Cesana: W zamieszaniu i powadze chwili obecnej,
które dotyczą nie tylko Włoch (pomyślmy o licznych wojnach
toczących się na świecie), chwili, która jest niebezpieczna dla
człowieka, człowieka pojętego jako jednostka bądź kolektyw,
postawmy sobie pytanie, pytanie fundamentalne, na które wszyscy
winniśmy dać odpowiedź: "Jaką wartość ma egzystencja nas
chrześcijan, nas, którzy jesteśmy ustawicznie wzywani, aby podać
racje tego, co przeżywamy, którzy zbieramy się razem, by z
trudem, na tyle na ile nas stać, osądzić wszystko to, co się
wydarza?" Często nie znajdujemy odpowiedzi, choć chodzimy do
kościoła. Jak mówił pogański filozof Saturnino: "Stoimy jakby
wobec rytów, które istnieją od zawsze, a nigdy się nie
urzeczywistniają", tzn. wobec rytów, które nie prowokują do
zmiany życia. Naszej wiary jednak nie można sprowadzić jedynie
do pobożnego wspomnienia, do czegoś, co wydarzyło się kiedyś, i
czego teraz już nie ma: wiara musi zasadzać się na czymś, co
przemienia teraźniejszość, na czymś, co jest zdolne
przekształcić nasze życie. Jesteśmy tu dzisiaj po to, aby
odnaleźć na powrót owo coś, albo lepiej Kogoś. Winniśmy czuć w
nas i między nami przywołanie apostoła Jakuba: "Wiedzcie, bracia
moi umiłowani: każdy człowiek winien być chętny do słuchania,
nieskory do mówienia, nieskory do gniewu. Gniew bowiem męża nie
wykonuje sprawiedliwości Bożej. Odrzućcie przeto wszystko, co
nieczyste, oraz cały bezmiar zła, a przyjmijcie w duchu
łagodności zaszczepione w was słowo, które ma moc zbawić dusze
wasze. Wprowadzajcie zaś słowo w czyn, a nie bądźcie tylko
słuchaczami oszukującymi samych siebie. Jeżeli bowiem ktoś
przysłuchuje się tylko słowu, a nie wypełnia go, podobny jest do
człowieka oglądającego w lustrze swe naturalne odbicie. Bo
przyjrzał się sobie, odszedł i zaraz zapomniał, jakim był. Kto
zaś pilnie rozważa doskonałe Prawo, Prawo wolności, i wytrwa w
nim, ten nie jest słuchaczem skłonnym do zapominania, ale
wykonawcą dzieła; wypełniając je, otrzyma błogosławieństwo".
(Jk 1, 19-25)
Do tego zostaliśmy zaproszeni. Istnieje jednak
nieprzyjaciel ludu, tzn. nieprzyjaciel nas, od początku aż do
skończenia świata, od Adama aż do Antychrysta: Szatan, albo
inaczej kłamstwo i niezgoda (właśnie)! Posłuchajmy raz jeszcze
św. Jakuba: "Gdzie bowiem zazdrość i żądza sporu, tam też bezład
i wszelki występek. (...) Skąd się biorą wojny i skąd kłótnie
między wami? Nie skądinąd, tylko z waszych żądz, które walczą w
członkach waszych. Pożądacie, a nie macie, żywicie morderczą
zazdrość, a nie możecie osiągnąć. Prowadzicie walki i kłótnie,
a nic nie posiadacie, gdyż się nie modlicie. Modlicie się, a nie
otrzymujecie, bo się źle modlicie, starając się jedynie o
zaspokojenie swych żądz. Cudzołożnicy, czy nie wiecie, że
przyjaźń ze światem jest nieprzyjaźnią z Bogiem?" (Jk 3, 16; 4, 1-4).
Niezgoda, niezgoda w rodzinach, we wspólnocie i w
społeczeństwie. Owa niezgoda, która swoją kulminację kulturalną
osiąga w mechanicznym podziale na uczciwych (porządnych) i
nieuczciwych (nieporządnych), jak to ma dzisiaj miejsce.
|