Novella wracała z pracy charytatywnej, którą wykonywała co tydzień u dwóch staruszków,
braci z Lugo, w środę 8 maja.
Na różańcu odmawianym w Imola i Lugo tego samego wieczoru, co wypadek, w którym
straciła życie razem z Andrea Belducci, było obecnych ponad tysiąc osób; wieczoru
następnego katedra w Faency była pełna, podczas mszy celebrowanej przez wikariusza
diecezji don Silvano Montevecchi.
Kiedy w piątek zwłoki zostały wystawione w kostnicy szpitala cywilnego w Faency
rozpoczęła się procesja nieokreślonej liczby ludzi, którzy ją znali, czy poprostu słuchali.
Przez lata jej dom był otwarty dla każdego, kto by zapukał: rodziny w trudnościach, rodzice,
którzy stracili dzieci, nastolatki i młodzież w kryzysie. Ktokolwiek miałby jakiś problem,
potrzebę, umiała znaleźć przyjęcie i posłuchanie. Ponadto uczestniczyła w setkach i setkach
spotkań, zapraszana do szkół, parafii itp; wszędzie jej świadectwo wzbudzało zdziwienie i
fascynację. "W moim życiu nie widziałem tylu ludzi", skomentowała pielęgniarka dyżurna,
zamykając drzwi pomieszczenie, w którym były wystawione zwłoki, godzinę po
wyznaczonym rozkładem godzinnym czasie.
W sobotę dwa i pół tysiąca osób uczestniczyło w jej pogrzebie. Msza św. była odprawiana
przez 22 księży i przewodniczona przez biskupa Imoli, monsignor Giuseppe Fabiani.
Szanował głęboko Novellę i dzieło przez nią założone; w homilii to przypomniał "uśmiech,
pełna dyspozycyjność, służba, wiara naprawdę niezłomna i niezniszczalna" i podziękował
Panu "że podarował ją na tej ziemi, w tym Kościele, w tej wspólnocie ponieważ ona pokazała
swoim entuzjazmem, swoją inteligencją, swoją zdolnością praktyczną, swoim przekonaniem
w Panu, że także osoba prosta, pokorna może czynić wielkie rzeczy".
Świadectwo tego czym Novella była jest przyjście bardzo wielu osób (e' venuta da tantissime
persone). Giostrai z Luna Parku z Castel Bolognese (którego Novella i Giuliano gościli
dzieci w ostatniej części roku szkolnego by pozwolić na frekwencję bardziej regularną)
wymyślili piękną girlandę i prezydent miasta, między pierwszymi, którzy nadbiegli, przybity
w szpitalu, oddał się do dyspozycji z pełną dyskrecją i konkretnością.
Córka dziewczynki w swoim czasie przyjęta, pisze: "najdroższa Novella, nawet jeśli czuję się
śmiertelnie źle, chcę powiedzieć ci, że jestem zadowolona, że ty będziesz w miejscu, gdzie
nie ma cierpienia, i mam nadzieję, że kiedy dojdę (przybędę) także ja, ty przyjmiesz mnie z
otwartymi ramionami". Jedno z dzieci ostatnio przyjętych do domu, dedykuje jej wierszyk:
"Jesteś małym aniołkiem, który wschodzi w niebie, Novella".
Tydzień przed śmiercią Novella uczestniczyła w corocznych rekolekcjach Bractwa
Communione e Liberazione. W jej notatniku są zaznaczone niektóre zdania słyszane, które
uważano za szczególnie korespondujące z jej duchem. "Bóg ją wybrał", zaznacza i
komentuje: Chciałam być (tu, Tam)". "Ja jestem", pisze dalej.
Od kiedy, dziewiętnaście lat temu spotkała ruch CL życie, które wcześniej oceniała "syf" aż
do spowodowania choroby, zyskało inne oblicze, i ona została uzdrowiona i na nowo
narodzona. "Niespodziewanie poczułam się kochana przeze mnie samą przypominała pewien
dzień przed inauguracją domu (Casa di Accoglienza) - i to sprawia, że rozumiem
pozytywność życia i dodaje mi wielkiej energii, wielką wolę życia i przekonanie, że to było
niezbędne dla każdego z nas, ponieważ wydarzyła się mnie całkowita zmiana (odwrócenie do
góry nogami) i odrodzenie".
Od tego czasu w niej przeważało "tak": w Giuliano, w jej dzieciach, w potrzebach, które
spotykała, nie dla wspaniałomyślności (szlachetności), ale jako przywrócenie tej miłości
darmowej, która została jej podarowana.
"Bóg jest hipotezą pozytywną na wszystko, czym człowiek żyje... Jeśli Bóg może wszystkie
te rzeczy dla dobra, każdy moment jest więzią dla nieskończoności, wszystko", zanotowała
jeszcze w poprzednich dniach. Z tego powodu była tak otwarta w każdym aspekcie
rzeczywistości, zawsze wyciągnięta by jednoczyć ludzi, zszywać, stawiać razem to co w inny
sposób byłoby podzielone. Było to jej "stały gwóźdź": tworzenie jedności, lud. I wszyscy my
słyszeliśmy fascynację tej kobiety radosnej, którą Bóg wybrał między nami byśmy mogli
widzieć i dotykać ręką czym staje się życie człowieka i ludu kiedy On jest rozpoznany i
kochany.
DZIĘKUJĘ. Twój syn Paolo.
We wtorek rano byliśmy razem, była bardzo szczęśliwa, zrobiliśmy kółko po ogrodzie
przydomowym, pokazała mi kwiat, który posadziła jakiś czas temu, urósł, ....
Powiedziała mi o spotkaniu z Enzo, on jej powiedział, że z tych domów powinno zrodzić się
przynajmniej dwadzieścia i ta powinna stać się nasieniem dla wszystkich. To zadanie nie
ciążyło jej. Była już wolna, gotowa. Zapytałem ją czy mogę wstąpić do jej grupy Bractwa.
Powiedziała mi, że także Claudio zapytał ją o to poczułem się obdarowany z powodu tego
szacunku w stosunku do mnie.
Potem powiedziałem jej, że ożeniłbym się szybko i przyszedłbym mieszkać do domu
ponieważ tam czułem rzecz zbyt ważną dla spełnienia mojego życia. Powiedziała mi, że
ludzie może nie rozumieją tego co jest w naszym domu, ale oddychają pogodą i pokojem,
którego nie ma nigdzie indziej i bym się nie przejmował ponieważ bycie razem nie jest
uczeniem się robienia ale bycia.
Teraz możemy mówić, że dom jest naprawdę ciałem.
Ostatni bilet, który napisała był dla Enzo i mówi: "prosimy Chrystusa o pokorę by móc Go
naprawdę rozpoznać jako wszystko dla naszego życia. Jeśli chce posłuży się nami by
budować Jego Kościół dobrem, do którego jesteśmy uzdolnieni".
W swoich notatkach bractwa mówi: "Wszystko jest jasne, musimy umrzeć, ale tam jest
słońce, z duszą pełną radości odkrywamy się braćmi, w nim czujemy się przyjaciółmi: jest to
przez Niego że jesteśmy razem".
Jedyna rzecz dla której warto żyć jest wypełnianie planu dobrego który Bóg ma dla nas i
Novella nauczyła nas tego.
Prosimy towarzystwo by podtrzymywać się w tej drodze.
|