KS. I. SKUBIŚ: - Rok temu opublikowaliśmy w "Niedzieli" wywiad
z prof. M. Faldi z Mediolanu, pt. "Spotkać Kościół". W
końcowej części wywiadu zabrał Ksiądz głos jako odpowiedzialny
za Ruch "Komunia i Wyzwolenie" w Polsce. Dziś chciałbym tamtą
rozmowę kontynuować. W pozdrowieniach przesłanych Ruchowi
Ksiądz Prymas mówił o zakorzenianiu się Ruchu "Komunia i
Wyzwolenie" w Polsce. Chciałbym zapy tać: jak oceniacie
możliwość istnienia i rozwoju Waszego Ruchu w Polsce?
KS. J. ADAMOWICZ: - Ruch "Comunione e Liberazione" jest dziś
obecny w 64 krajach. W tej liczbie od 13 lat jest Polska.
Zatem sam fakt, że kilkuset Polaków spotkanie z tym Ruchem
przeżywa jako coś ogromnie znaczącego dla ich życia, pokazuje,
że jest możliwość istnienia i rozwoju tego charyzmatu także w
Polsce. Zresztą Ruchu się nie "sprowadza" na mocy decyzji o
ustanowieniu czy przeniesieniu pewnej struktury, podobnie jak
nie tworzy się Ruchu przez obmyślenie i skuteczne
zrealizowanie jakiegoś projektu. To Duch święty - jak
stwierdza Ojciec święty Jan Paweł II w przemówieniu
wygłoszonym 12 września 1985 r. - ubogaca Kościół nowym darem,
który udzielony komuś wybranemu, pozwala Kościołowi "być
obecnym w sposób nowy i odpowiadający pragnieniu prawdy,
piękna i sprawiedliwości, które Chrystus wzbudza w ludzkich
sercach i na które On sam stanowi jedyną, zadowalającą i pełną
odpowiedź". Zatem pierwszym czynnikiem, który trzeba brać pod
uwagę, mówiąc o obecności Ruchu w Kościele, także w Polsce,
jest darmo udzielona łaska, dar Boga. Drugim jest
zaangażowanie wolności poszczególnych osób, do których, jak
uczy Papież, "obiektywna łaska spotkania z Chrystusem dotarła
dzięki spotkaniom z wyjątkowymi osobami, których twarze, słowa
i okoliczności pojawienia się wspominamy z wdzięcznością".
Łaska, której Duch święty udzielił naszemu założycielowi, ks.
Luigi Giussaniemu, dotarła także do Polski i została przyjęta
- na pewno w sposób obciążony całą naszą grzesznością, ale
przyjęta - przez pewną grupę nas; Polaków. Ruch "Komunia i
Wyzwolenie" stał się dla nas, wedle słów Ojca świętego,
"uprzywilejowanym narzędziem osobistego i wciąż nowego
włączania się w tajemnicę Chrystusa". Przeżywanie i wyrażanie
komunii stworzonej między nami przez chrzest, a odkrytej w
spotkaniu z Ruchem, uznajemy jako "posłuszeństwo wielkiej
tajemnicy Ducha" (Jan Paweł II).
Z jakimi reakcjami spotykacie się, gdy prezentujecie Wasze doświadczenie?
Staramy się, by ludzie spotkali nowość życia wyrastającą ze
spotkania z Chrystusem przez możliwość zaobserwowania nowego
sposobu, w jaki ktoś z nas podejmuje różne problemy właściwe
środowisku, w którym żyje, by spotkali "coś innego" bez
zbędnych słów i deklaracji, by słowo niosło wyjaśnienie faktu,
czegoś, co już jest. Zawsze, nawet wtedy, gdy prezentacja
naszego doświadczenia odbywa się tylko przez słowo, zauważamy
zainteresowanie. Obserwujemy wielką uwagę, zasłuchanie, żywą
reakcję - czasem także niechętną - ale żywą. Sam sposób
zachowania się ludzi potwierdza, że w tym, co spotykają, widzą
prawdę. Dochodzi do głosu moment przeżycia jakiejś pierwotnej
oczywistości.
Czym jest owa pierwotna oczywistość?
Świadomość, że to, z czym się spotykam, rzeczywiście
odpowiada moim najgłębszym pragnieniom. Człowiek jest
ukonstytuowany z wymogu pełni, nieskończoności, szczęścia.
Quid satis anima? Człowiek jest tym poziomem istnienia, który
domaga się sensu wszystkiego. Jeśli spotykamy kogokolwiek,
pozostając wierni przeświadczeniu, że Chrystus jest prawdą
wszystkich rzeczy i w tym spotkaniu ukazuje się odmienione
przez przynależność do Chrystusa człowieczeństwo, to ten ktoś
przynajmniej przeczuwa, że w tym spotkaniu jest "coś", co
dotyczy także jego życia. Natomiast potem wymagana jest pewna
praca, by to doświadczenie oczywistości mogło stać się
przekonaniem.
Na czym polega ta praca?
Formą pracy, którą proponujemy, jest Szkoła Wspólnoty.
Zbieramy się systematycznie raz w tygodniu, by czytać wspólnie
teksty wskazane przez ks. Giussaniego. Dzięki temu uczymy się
świadomości i wrażliwości, jakie urodzą się z doświadczenia
wiary. Ta nowa świadomość i nowa wrażliwość, jaką mamy dzięki
Szkole Wspólnoty, stają się punktem wyjścia w podejmowaniu
przez nas wszystkiego, co składa się na życie, i źródłem osądu
całej rzeczywistości.
Na jakim forum ta praca się odbywa?
Najlepiej tam, gdzie nastąpiło spotkanie, a więc w szkole,
na uniwersytecie, w biurze, w parafii, w sąsiedztwie...
Gdzie jest najłatwiej?
Najłatwiej jest tam, gdzie toczy się zwykłe, codzienne
życie, bo spotkanie, które nazywamy Szkołą Wspólnoty, jest
wprawdzie uprzywilejowanym, ale tylko jednym z elementów
metody budowania dojrzałości wiary. Oczywiście, często
przeprowadzamy Szkołę Wspólnoty z ludźmi różnych środowisk
przy parafii lub w jakimś dogodnym miejscu, ale zawsze musimy
się bronić przed myśleniem tego typu, że oto zwołujemy się,
siadamy razem i teraz następuje spotkanie. Spotkanie bowiem
następuje wewnątrz okoliczności życia. Tam dochodzi do głosu
sposób widzenia rzeczy, jaki wyrasta z doświadczenia obecności
Chrystusa. Następuje konfrontacja doświadczenia wiary z
konkretną rzeczywistością, bo tylko wtedy Chrystus przestaje
być piękną ideą, a zostaje zauważony jako Ten, który jest "tu"
"dziś", "w konkretnych okolicznościach", i działa, nadając
wszystkiemu nowy kształt.
Jak postrzegacie świadomość Obecności Chrystusa u polskich
katolików? Wydaje mi się, że w Polsce bardziej żywa jest
świadomość obecności Matki Bożej niż samego Chrystusa.
Głębokie przywiązanie do Matki Bożej i żywą świadomość Jej
obecności postrzegamy jako szansę, a nie przeszkodę w rozwoju
wiary w naszym narodzie. Ks. Giussani mówi, że genialna jest
głębia, z jaką chrześcijaństwo pojmuje postać Maryi, bo
właśnie w Niej uwidacznia się metoda, której użył Bóg dla
zbawienia świata. Najwyższą kategorią metody, którą posłużył
się Bóg w historii względem człowieka, jest darmowy wybór,
powołanie. Z ludzkiego punktu widzenia, owa darmowość nigdzie
nie manifestuje swej suwerenności tak wyraźnie, jak w
przypadku Maryi. Maryja jest matką nowego świata i dlatego
nowy świat uczyniony jest na podobieństwo Jej moralnej,
duchowej i fizycznej fizjonomii, jest uczyniony na Jej wzór.
Do cudu wyzwolenia człowieka zbliżamy się przez "fiat" Maryi.
Bóg chciał uzależnić swój plan od owego "tak", wypowiedzianego
przez Nią w wolności. Maryja jest wreszcie totalnym
paradygmatem życia chrześcijańskiego. Chrystus jest wszystkim,
ale rodzi się w świecie z Niej. To dotyczy również nas:
wszystko bierze się z mocy Słowa Wcielonego, ale Chrystus
objawia się w świecie za pośrednictwem naszej cielesności.
Całkowita dyspozycyjność względem tego objawienia się zależy
od jednego słowa - pamięć: żyć pamięcią spotkania z Nim po to,
by przeżywać dyspozycyjność w rozpoznawaniu Go na nowo we
wszystkich dniach życia. A któż bardziej niż Maryja żył
pamięcią tej Obecności? Dla nas ta pamięć wyraża się w
przeżywaniu komunii kościelnej.
Komunia kościelna wiąże się z eklezjologią, a we wszystkich
ruchach i stowarzyszeniach katolickich znajomość Kościoła musi
być rzeczą podstawową.
W aspekcie pedagogicznym i metodologicznym, a to szczególnie
podkreślamy, komunia kościelna oznacza uznanie więzi ze
wszystkimi, którzy należą do Chrystusa, za podstawowy wymiar
swojej osoby oraz za podstawowe kryterium, z którym człowiek
spotyka całą rzeczywistość. Komunia ta zrodzona jest przez
więź z Chrystusem na mocy sakramentu Chrztu św.
Czy na tym polega charyzmat Waszego Ruchu?
Specyfika naszego charyzmatu sprowadza się do podkreślenia
metody prowadzącej osobę do dojrzałości. Owa metoda ma swoje
źródło w wierze, która jest rozpoznaniem i uznaniem we własnym
życiu wyjątkowej obecności Boga, która odpowiada najgłębszym
pragnieniom serca. (Pod słowem "serce" rozumiemy to, co
stanowi istotę człowieka: rozumność, wolność, wymóg pełni,
potrzebę i zdolność przeżywania związku z Tajemnicą, z
Bogiem.) Ta Obecność, którą jest Jezus Chrystus, wkracza w
życie człowieka nieprzewidzianie, nagle, nieoczekiwanie, za
pośrednictwem jakiejś osoby lub grupy osób. W życiu tej
spotkanej osoby człowiek może dostrzec, że cały horyzont życia
jest ogarnięty przez tę Obecność, że Chrystus jest punktem
scalającym wszystko, jest prawdą wszystkich rzeczy. Pójść za
tą osobową ludzką rzeczywistością i z przeżywanej więzi
uczynić narzędzie poznania i przemiany siebie i całej
rzeczywistości - oznacza doświadczać wiary. Chrystus objawia
się jako prawda wszechrzeczy, ostateczne znaczenie
wszystkiego, nie na gruncie teoretycznej refleksji czy
analizy, lecz w spotkaniu; w ludzkim spotkaniu dokonującym się
w określonym czasie, w określonym miejscu, w tych, a nie
innych okolicznościach. Pójść za tą spotkaną osobą lub grupą
osób! To jest metoda! Realizuje się tu wielki i najbardziej
godny podziwu paradoks. Polega on na tym, że afirmacja pełni
(tzn. potwierdzenie wszystkiego) jest możliwa w konkretnym
szczególe ("pełnia we fragmencie" - według znanego wyrażenia H.
U. von Balthasara).
W Polsce jest ponad 90% ludzi ochrzczonych, którzy nierzadko
jednak żyją tak, "jakby Boga nie było". Czy Wasza obecność
wnosi coś w tę często zdechrystianizowaną tkankę życia
społecznego?
Decydujące jest to, że w środowisku pojawia się nowy podmiot
zdolny do krytycznego osądu, do jego wyrażenia. Pojawia się
osoba nie poddająca się powszechnej mentalności, wolna mocą
przylgnięcia do Prawdy, gotowa i zdolna do towarzyszenia
każdemu na jego drodze w poszukiwaniu prawdy. To, jak już
mówiliśmy, jest zawsze zauważone. ów nowy podmiot, wedle
zakresu swych możliwości, wpływa na widzialny kształt życia
społecznego, ale pierwszą i podstawową jego troską jest
obecność; czyli wnoszenie i budowanie w danym środowisku
komunii. To się wyraża przez czynną przyjaźń za pośrednictwem wszystkiego.
Czy nie jest to próba usprawiedliwienia braku zaangażowania,
zrzucenia odpowiedzialności? Tyle pilnych problemów, a tu ktoś
za pierwsze swoje zadanie uważa budowanie przyjaźni...
Zaangażowanie musi być, rozumne. Jedynym wyzwoleniem dla
człowieka i świata jest Jezus Chrystus. Wszystko inne jest
utopią, niezależnie od tego, z jak szlachetnych pobudek
wypływa. Gorączka działania, zapamiętanie w zaangażowaniu
charakteryzuje tych, którzy obmyślili piękne idee i uznali je
za słuszne i godne wprowadzenia, a teraz tworzą projekty,
poszukują form i narzędzi organizacyjnych. To może przynieść
tylko straszliwe rozczarowanie. Nie chcemy marnować życia dla
budowania świata opartego - koniec końców - na kłamstwie.
Walka o coś, co nie istnieje, jest największym złudzeniem, bo
człowiek nie jest stwórcą, człowiek współpracuje, aby objawiło
się to, co Bóg już uczynił. A Bóg uczynił już początek nowego
świata w człowieczeństwie Swojego Syna. Pracą więc i
zaangażowaniem na rzecz prawdziwego dobra człowieka jest
uobecnienie tego Nowego Początku, a mato miejsce wszędzie tam,
gdzie urzeczywistnia się komunia, czyli jedność tych, którzy
Go spotkali. Jeśli gdziekolwiek taki punkt wyjścia jest przez
nas respektowany, okazuje się, że można pracować więcej, mieć
większy wpływ, nie pomniejszać czy też wyolbrzymiać niczego, z
coraz większą uwagą i pasją uczestniczyć we wszystkim, i to we
wciąż wzrastającej radości, a nie w wyniszczeniu i goryczy
oraz pretensjach oddzielających jednych od drugich.
Doświadczamy codziennie prawdy tego, niezależnie czy jesteśmy
uczniami, studentami, gospodyniami domowymi, czy działamy w
biznesie, w polityce, czy też jesteśmy księżmi czy robotnikami.
Czy Ruch podejmuje działania charytatywne?
Jeśli chodzi o ten bardzo zasadniczy wymiar
odpowiedzialności chrześcijańskiej, jaką jest współdzielenie
potrzeb bliźnich, to akcentujemy przede wszystkim
towarzyszenie potrzebującemu człowiekowi. Bóg przecież, chcąc
być solidarny z nami w naszej nędzy, utożsamił się z naszą
nicością, stanął przy nas. Odkrycie i zaspokajanie jakichś
konkretnych potrzeb człowieka pojmujemy jako wezwanie, by tego
kogoś wpisać w krąg naszej przyjaźni. Na przykład: 13 lat temu
nasza niewielka wspólnota ze świdnicy obdarowała paczkami na
św. Mikołaja dzieci z kilku rodzin, dziś - zgodnie z naszą
logiką służby biednym - ta sama wspólnota towarzyszy blisko
200 rodzinom. To towarzyszenie jest codzienne i wyraża się
przez otwarte codziennie oratorium, gdzie przychodzą dzieci,
by wykąpać się, zjeść obiad, uczyć się, znaleźć schronienie
przed awanturą, która odbywa się w ich domu; przez małe
przedszkole dla 30 dzieci; przez pomoc w znalezieniu pracy,
remoncie mieszkania, organizowaniu wakacji; towarzyszenie
dzieciom zabranym do Domów Dziecka - z tego zrodził się
prowadzony przez naszych ludzi Rodzinny Dom Dziecka.
Doświadczenie to stało się inspiracją znaczącego dzieła
charytatywnego w Ruchu: Fundacji Pomocy Biednym Dzieciom "Ut unum sint".
Czy wspólnota świdnicka jest jakimś ewenementem?
Nie, wszystkim uczestnikom Ruchu proponujemy, jako jeden z
podstawowych instrumentów wychowawczych, tzw. gest
charytatywny, tzn. w każdej wspólnocie jest wskazany pewien
określony sposób, w jaki wszyscy towarzyszą ludzkim potrzebom,
dostrzeżonym w danym środowisku. Podejmujemy działalność
charytatywną, aby uczyć się żyć jak Chrystus. Staramy się
odpowiadać na wiele współczesnych potrzeb. Dzieło natomiast,
jako pewna rzeczywistość zauważana pod względem
socjologicznym, rodzi się tam, gdzie ktoś w sposób dojrzalszy
zauważa pewien problem i mówi: "Ja to podejmę". Dzieło zawsze
rodzi się z osoby, która wobec jakiejś sprawy potrafi z odwagą
powiedzieć: "Ja to podejmę". Takich dzieł jest sporo. Jesteśmy
powściągliwi, jeśli chodzi o powoływanie struktur, ale z
konieczności Fundacja Pomocy Biednym Dzieciom "Ut unum sint"
ma swoje biura m. in. w Legnicy, Lublinie, Zdzieszowicach i
Wrocławiu.
A w życiu kulturalnym? Czy organizujecie świetlice, biblioteki...?
Owszem, w ramach Fundacji "Ut unum sint" tego typu
działalność istnieje. Poza tym już szósty rok wychodzi nasze
pismo - dwumiesięcznik Komunia i Wyzwolenie. Niektórzy z nas
są profesorami czy wykładowcami w wyższych uczelniach, także
katolickich; uczestniczymy niekiedy w Tygodniach Kultury
Chrześcijańskiej, czasem promujemy jakąś książkę (książkę Ojca
świętego "Przeoczyć próg nadziei" promowaliśmy w Legnicy jako
drudzy w Polsce, po KUL-u). Dzięki życzliwości Czcigodnego
Księdza Prałata, Niedziela wyda niebawem książkę ks.
Giussaniego "Czas i świątynia". Są to niektóre przejawy
naszego uczestnictwa w kulturze. Najbardziej istotnym wkładem,
jaki wnosimy w kulturę, jest Szkoła Wspólnoty, gdyż praca,
którą tam podejmujemy, sprawia, że wiara jest przeżywana jako
ostateczny osąd, któremu poddane są wszystkie wartości, przy
pełnym poszanowaniu dla ich własnych treści.
Mamy teraz w Polsce aktualną , "modną" sprawę Akcji
Katolickiej. Jaka jest relacja między Ruchem a Akcją Katolicką?
Ta relacja winna się zasadzać na wspólnym wsłuchiwaniu się w
głos Ojca świętego, który z naciskiem wzywa do nowej
ewangelizacji i do ewangelizacji kultury. W obliczu wielu
przejawów dechrystianizacji (z jednej strony pieniądz i ulotna
przyjemność, z drugiej - urzeczenie sektami, ezoteryką i
neognozą) nowa ewangelizacja okazuje się w naszych czasach
niezbędnie konieczna. Nowa ewangelizacja, jeśli rzeczywiście
nią jest, rodzi dla ludzi nowe formy życia, nowe doświadczenia
współżycia społecznego i nową mentalność. Nic, co ludzkie, nie
zostaje wyłączone. Wspólnie odkrywamy nowość życia
koncentrującego się na podążaniu za Chrystusem. Wychodzimy
razem na spotkanie rzeczywistości jako świadkowie Jego
Obecności w każdej okoliczności życiowej. Rzeczywiste
przeobrażenie życia i społeczeństwa w świetle zbawczej
obecności Chrystusa - oto dzieło, do którego czujemy się
powołani. W jego realizacji będziemy współdziałać ze
wszystkimi, w tym także z powstającą w naszym kraju Akcją Katolicką.
Wydaje się, że Ruch "Komunia i Wyzwolenie" ma ogromne
szanse, by jeszcze bardziej zaistnieć w Polsce. Jest u nas
wielu ludzi głodnych Boga, a i takich, którzy nasycili się
innymi doświadczeniami i chcą wrócić, ale muszą wiedzieć dokąd.
Tym, co się wydarzyło, chcemy dzielić się ze wszystkimi.
Najprościej jest przyjść na Szkołę Wspólnoty. W Biuletynie
Komunia i Wyzwolenie można znaleźć nasze adresy i miejsca
spotkań. Mamy również nasze strony i informacje w sieci
komputerowej Internet. Dzięki wielkiej życzliwości Czcigodnego
Księdza Redaktora, informacje o nas docierają również za
pośrednictwem Niedzieli. Korzystam z okazji, by wyrazić wielką
wdzięczność. Wszystkim powtarzamy słowa Pana Jezusa:
"Chodźcie, a zobaczycie".
Dziękuję za rozmowę.
|